Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrina z miasteczka Tczew. Mam przejechane 12667.71 kilometrów w tym 6141.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrina.bikestats.pl

Tatry 1, czyli pętla przez Kozi Wierch i Żleb Kulczyńskiego

Sobota, 23 sierpnia 2014 · dodano: 04.09.2014 | Komentarze 0

Od czasu, gdy jesteśmy razem, staramy się raz do roku wyjechać w Tatry na kilka dni (oj, co nie wychodzi, niestety:P). Ja wędruję sobie po nich od 6 roku życia, dla Łukasza był to czwarty wypad.

Tu linki do łukaszowych relacji z naszych wcześniejszych, wspólnych wycieczek:

Tatry 2009
Tatry 2011
Tatry 2012

W piątek zapakowaliśmy rowery i cały majdan do auta, by uderzyć do Raby Wyżnej, gdzie mieszka wujostwo Łukasza. Tu mieliśmy w planach zostawić wszystko, prócz bagażu pieszego i uderzyć w góry. Tak też zrobiliśmy.

Jadąc przecięliśmy Beskid Niski - faktycznie, pięknie tam. BikeBoard ma rację - to miejsce trzeba odwiedzić na rowerach.

Tak czy siak, z rana w sobotę wskoczyliśmy w pociąg, potem busa. W Kuźnicach wbiliśmy się do TPN i nasza wycieczka zaczęła się.

Uderzyliśmy na schronisko Murowaniec, jedyne schronisko, gdzie w wypadku braku miejsc nie można spać na podłodze. Oczywiście zawsze z rana odbywa się tam wyścig plecakowców, którzy usiłują zdobyć tam miejsca z codziennej, porannej puli miejsc, których nie można wcześniej zarezerwować (rezerwacji na sezon trzeba dokonywać kilka miesięcy naprzód).

W recepcji stawiliśmy się tuż przed 8:45, czyli godziną zero. Uff, miejsca udało się zdobyć. Nie ma co, wyjścia na szlaki z Murowańca są świetne, więc nie można dziwić tłumowi chętnych.

W narciarni zostawiliśmy większość bagażu i uderzyliśmy na właściwą trasę.

Tego dnia weszliśmy na Kozią przełęcz, by Orlą Percią przejść przez Kozie czuby i Kozi Wierch do Żlebu Kulczyńskiego i stamtąd do schroniska. Zależało nam na pokonaniu tego fragmentu, bo był to ostatni niepokonany przez nas fragment Orlej, w sumie najtrudniejszy, biorąc pod uwagę stosunek dystansu do czasu przejścia.

Poniżej łukaszowe fotki:

Widok na Czarny Staw Gąsienicowy z niebieskiego szlaku na Zawrat

W drodze na Kozią Przełęcz

Widok na Kozie Czuby (po lewej) z Koziej Przełęczy (zdjęcie z 2012 roku; z tego nie mamy, bo za ślisko było)


Wejście na Żleb Kulczyńskiego. Parę lat temu jakaś dziewczyna usiadła na krawędzi tego skalnego okna po prawej i spadła. Niestety, jest tam prawie pionowa przepaść, stąd nie przeżyła. Głupio mówić, ale krawędź przepaści to nie krawędź basenu. Nie siada się na niej, żeby odpocząć (a tak pono było).



Widok ze Żlebu Kulczyńskiego. Całość strasznie wypłaszczona. Jak to na zdjęciu. Dwa lata temu było tu łatwiej - teraz się wcześniej, niż prognoza głosiła rozpadało i trzeba było dupą (z akcentem na ą:P) ślizgać się w dół. Zabezpieczeń właściwie żadnych, bo po co (poco to się nogi noco ;>). Jak to w Tatrach - łańcuchy są tam, gdzie ich nie potrzeba, a tam, gdzie by się przydały, kupa. Dobrze, że w jednym miejscu jakaś dobra dusza zostawiła linę wspinaczkową zapętloną na skale. 



Kategoria Tatry 2014



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!