Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrina z miasteczka Tczew. Mam przejechane 12667.71 kilometrów w tym 6141.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrina.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2014

Dystans całkowity:764.98 km (w terenie 313.50 km; 40.98%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:76.50 km
Więcej statystyk

Godziszewo

Środa, 30 lipca 2014 · dodano: 31.07.2014 | Komentarze 2

Podobnie, jak i tydzień wcześniej, postanowiłyśmy wybrać się z Dorotą nad jezioro. Oj, szkoda tylko, ze moja szosa z pękniętą przerzutką w serwisie stała.

Cóż, pojechałam na góralu. Posmażyłyśmy się na pomoście, popływałyśmy i wróciłyśmy.

Gdy wchodziłam do domu, otrzymałam wiadomość, że mogę odebrać już rower. Cóż, złośliwość losu.


Kategoria Dookoła komina


  • DST 92.31km
  • Teren 70.00km
  • Sprzęt Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rekord w smażeniu jajecznicy, czyli Kartuzy i Dni Kultury Kaszubskiej

Sobota, 26 lipca 2014 · dodano: 31.07.2014 | Komentarze 2

Dzień zapowiadał się nieciekawie. ICM straszył. Deszcz nie tylko miał padać w ciągu dnia. Padał dość solidnie nocy poprzedzającej wycieczkę, stąd drogi były nieco wilgotne:
:

Tuż po przeprawie, zaczęło siąpić, a potem lać. Było jednak tak gorąco, że praktycznie bez zakładania kurtek postanowiliśmy kontynuować trasę. I tak w deszczu, robiąc leśne pętelki i supełki, dotarliśmy do Kartuz.

Tu chcieliśmy obserwować smażenie największej jajecznicy świata. Jednak zapach skutecznie nas odstraszył. Oj tak, straszliwy był.

Grupa rozdzieliła się więc - gdy reszta ekipy udała się do rowerowego po klocki hamulcowe dla Prezesa, my (ja i Łukasz) udaliśmy się do knajpy. Spotkaliśmy się ponownie koło Ławeczki Asesora.

Tu na fotce prawie cała ekipa, za wyjątkiem pani fotograf:):


Z Kartuz podążyliśmy w stronę Chmielna. Tu na plaży zrobiliśmy popas kąpielowy. Kto nie wziął kostiumu, ten kąpał się w bieliźnie (oczywiście ja :P).

Niestety po tym miłym popasie, musieliśmy odłączyć się od grupy i szybko wrócić po auto do Oliwy, by odebrać moją szanowną rodzicielkę z lotniska.

Fotki autorstwa Marka R i Alali, która dorwała się do jego aparat.




Plażing

Środa, 23 lipca 2014 · dodano: 23.07.2014 | Komentarze 9

Plaża w Świbnie dobra sprawa. Dziś ponownie z Dorotą. Szkoda tylko, że głupim babom rowery się obaliły od wiatru i kosmiczne ilości piachu łyknęły w klamkomanetki. W sumie, stwierdziłyśmy, że początkowo też głupio je ustawiłyśmy. Mój teraz w serwisie, Doroty być może jutro.

W każdym razie, woda i fale fantastyczne - nie to, co ta tragedia w głównej części Trójmiasta.

A tu rowerowo-plażowy śmietnik:


Kategoria Szosa


Siwiałka z Dorotą

Wtorek, 22 lipca 2014 · dodano: 22.07.2014 | Komentarze 0

Trasa Sobowidz-Godziszewo-Siwiałka-Starogard-Śliwiny-Rokitki-Tczew.
Po drodze plaża.


Kategoria Dookoła komina


  • DST 100.06km
  • Teren 80.00km
  • Sprzęt Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kamienie Wilhelma

Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 22.07.2014 | Komentarze 2

Wycieczka poprowadzona przez Wielce Szanownego Prezesa T. Kamienie w większości odnalezione - obecnie w głębokich, letnich zaroślach.  Po drodze zaliczyliśmy łany zboża, krzaki leśne i knajpę w Siemianach.

Łukasz, Wielce Szanowny Prezes i jego Spec, a także jeden z kamieni:


Łukasz w zbożu:


O dziwo, komary nadmiernie nie cięły.




  • DST 101.34km
  • Teren 3.50km
  • Sprzęt szosa by Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Po pracy szosówką z Mirkiem

Środa, 16 lipca 2014 · dodano: 16.07.2014 | Komentarze 2

Korzystając z wolnego popołudnia, wyskoczyłam z Mirkiem na szosę. Z Tczewa przez Sobowidz pojechaliśmy do Starogardu. Stamtąd uderzyliśmy na Pelplin i Rudno, by skierować się na Tczew. Oczywiście górale-sieroty zapomniały, że w okolicach Międzyłęża zwinęli asfalt, ale co tam. Do Rybaków przejechaliśmy się po szutrze fragmentami konkretnie pokarbowanym przez koła traktorów.

A tu ciekawostka - w co wjechał Mirek? (Mirek psuje koła vol. 3 ;P)



Oczywiście w roztopiony asfalt. Na fotce opona już po wstępnym czyszczeniu. Resztę udało się usunąć, gdy asfalt już wysechł, ale początkowo rower zdrowo hałasował w czasie jazdy.


Kategoria Szosa


  • DST 92.59km
  • Teren 70.00km
  • Sprzęt Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolina Dolnej Wisły i straszliwe chaszcze

Niedziela, 13 lipca 2014 · dodano: 14.07.2014 | Komentarze 3

Tradycyjnie, jak co roku, postanowiliśmy wybrać się na przejażdżkę Szlakiem Doliny Dolnej Wisły (tym czarnym pieszym, jakby ktoś zastanawiał się, o który szlak wzdłuż Wisły chodzi).

To fantastyczna trasa - piękne widoki, leśne i polne zjazdy i podjazdy. Zazwyczaj jednak jeździliśmy tam wiosną - 30 maja najpóźniej, patrząc po datach wcześniejszych wypadów. I Chryste, to co zastaliśmy na trasie, przerosło nas.

O Nowego do Kozielca trasa wiodąca przez pola blisko brzegu rzeki to istna dżungla pełna pokrzyw i komarów. Zawróciliśmy. W sumie szkoda, bo podjazd do Kozielca znad rzeki nas ominął. Ale są pewne granice.

A tu kolejne chaszcze. Na fotce ustawiam drogowskaz wskazujący pole Bitwy Dwóch Wazów.


A tu już droga prowadząca w kierunku rzeczonego pola bitwy. Tu jeszcze stosunkowo mało zarośnięta.


Tu zarośnięta już znacznie gorzej - niestety, te piękne żółte kwiatki, w połączeniu z ostami, stworzyły mieszankę równie zabójczą, jak pokrzywy znad Wisły w Nowem. Wyjechałam z tej drogi z mnóstwem małych, krwawiących nacięć na łydkach.


Generalnie wycieczka udana, ale w nocy nie mogłam spać, tak mnie nogi piekły i jednocześnie swędziały. Bąble komarowe też dawały się we znaki. Dziś w pracy cały czas wspomagałam się zimnymi okładami. Po pracy zdołałam kupić Xylometazolin. Do nosa to trucizna, ale na ukąszenia niezły. Ponadto zaopatrzyłam się w aptece w maść chłodzącą i wracam do stanu normalności.





  • DST 77.41km
  • Teren 40.00km
  • Sprzęt Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze

O deszczu, który całkowicie zepsuł wycieczkę

Niedziela, 6 lipca 2014 · dodano: 12.07.2014 | Komentarze 2

Miało być pięknie, terenowo i słonecznie. Prezes zaplanował świetną leśną trasę ze Skorzewa do Wejherowa przez Lipusz, Sulęczyno i Kamienicę. 

Prawie, jak na Podhalu:


Jak Podhale, to i owce:):


Narada GPSowa:


Prezes w naturalnym dla siebie środowisku typu off-road:


Jak widać na powyższych fotkach, było pięknie. Nawet kąpiel w jeziorze zaliczyłam. Niestety, tuż przed Gowidlinem zaczęło lać. I tak lało chyba 1,5 h. Dookoła widać było tylko rozbłyski piorunów i słychać grzmoty. Najpierw czekaliśmy w lesie, potem udało nam się dorwać jakąś starą szopę z daszkiem. Jednak nie chciało się przejaśniać.

Ostatecznie dotarliśmy jakoś do Gowidlina, zakupiliśmy worki 120 litrów, wycięliśmy sobie w nich otwory na głowy i ręce i pojechaliśmy szosą do Kościerzyny. Po drodze pogoda znacznie się poprawiła, ale cóż, nie wiedzieliśmy, ze tak się stanie. ICM dał tego dnia ciała na całej linii. W tamtej okolicy WCALE nie miało padać.




  • DST 58.00km
  • Teren 30.00km
  • Sprzęt Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze

Skandia w Krokowej

Sobota, 5 lipca 2014 · dodano: 12.07.2014 | Komentarze 2

Po raz kolejny zdecydowałam wybrać się na Skandię. Szałowych wyników na wyścigach to ja nie osiągam, zwłaszcza na fullu, ale taka impreza to dla mnie jakaś motywacja, by zmusić się do znacznie mocniejszej jazdy, niż w czasie zwykłych wycieczek.

Wybrałam dystans mini, podobnie zresztą jak Mirek i Grzegorz, z którymi razem jechałam. I Bogu dzięki - w upale, który panował w sobotę dłuższa jazda w moim wykonaniu byłaby po prostu pomyłką.

Uwagi co do trasy - matko i córko, co za nuuuda. Płasko, płasko, prosto, prosto, żar z nieba i kurz. W Kwidzynie trasa ciekawsza. 

Ostatecznie dojechałam 14 na 29 osób w K2, a ogólnie 244 na 409 osób w mini. Z naszej trójki najlepiej pojechał Grzegorz, który wyprzedził mnie jakieś 15km przed metą, na ostatnim bufecie. O dziwo, wyprzedziłam Mirka.

Kurka wodna, aż się zmartwiłam, gdy go zobaczyłam na trasie - myślałam, że może zaliczył jakiś wypadek. Okazało się, że nie. Rozpisywać się tu nie będę, ale podejrzewam, że nadal niezagojone żebra, potworna duchota i upał okazały się zabójczą mieszanką.

A tu poniżej fotka ze strony Skandii - z Grzegorzem i kolegą z Kalisk czekamy na Mirka:




  • DST 28.00km
  • Teren 20.00km
  • Sprzęt Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rowerowa środa bez Asi

Środa, 2 lipca 2014 · dodano: 05.07.2014 | Komentarze 0

Po okolicy z Anią. Zaliczyłyśmy poligon, Śliwiny, Zwierzynek, Goszyn i Małżewko. Ania po wieloletniej przerwie od rowerowania pożyczyła mojego Accenta i odnawia znajomość z dwoma kółkami.


Kategoria Dookoła komina