Info
Ten blog rowerowy prowadzi Katrina z miasteczka Tczew. Mam przejechane 12667.71 kilometrów w tym 6141.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Lipiec3 - 4
- 2015, Czerwiec9 - 3
- 2015, Maj4 - 1
- 2015, Kwiecień5 - 0
- 2015, Marzec6 - 0
- 2015, Luty2 - 2
- 2015, Styczeń4 - 7
- 2014, Grudzień2 - 0
- 2014, Listopad4 - 0
- 2014, Październik1 - 3
- 2014, Wrzesień7 - 0
- 2014, Sierpień16 - 14
- 2014, Lipiec10 - 24
- 2014, Czerwiec5 - 2
- 2014, Maj7 - 37
- 2014, Kwiecień7 - 4
- 2014, Marzec10 - 9
- 2014, Luty6 - 5
- 2014, Styczeń5 - 11
- 2013, Grudzień3 - 0
- 2013, Listopad2 - 0
- 2013, Październik10 - 0
- 2013, Wrzesień7 - 7
- 2013, Sierpień16 - 0
- 2013, Lipiec8 - 0
- 2013, Czerwiec16 - 0
- 2013, Maj8 - 5
- 2013, Kwiecień7 - 2
- 2013, Marzec9 - 15
- 2013, Luty14 - 1
- 2013, Styczeń3 - 0
- DST 103.00km
- Teren 18.00km
- Sprzęt Viper
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Asią do Trójmiasta
Sobota, 28 lutego 2015 · dodano: 01.03.2015 | Komentarze 2
Pierwotnie w planach miałam wypad szosowy (rowerem szosowym po okolicy). Jednak Dorota zaproponowała wypad z Asią, czyli Nefre do Gdańska. Trasa właściwie nadmiernie mi znana, bo w okresie studiów pokonywałam ją na okrągło, bądź to dojeżdżając na uczelnię, bądź na rajdy GR3, czy GER.
Dojazd do Gdańska dość spokojny, aczkolwiek sprawny. W lesie jednak odbiłyśmy z Dorotą od grupy i dojechałyśmy żółtym szlakiem do Drogi Węglowej. Tu mi się gdzieś znaki urwały - pewnie w czasie tej przeklętej, rabunkowej wycinki niestety znaki się zapodziały. Zjechałyśmy do Oliwy. Oczywiście dałam ciała, bo w okolicach Matarni przejechałam przez strumyk, zamiast wcześniej odbić w prawo i skierować się na niebieski, żebyśmy mogły zjechać sobie tym fajnym, stromym zjazdem w okolicach dworu Oliwskiego. Cóż, bez mapy coś zamieszałam.
Poza tym, znaki w okolicach Potokowej też zaginęły - zapewne z okazji budowy PKM. Tu jednak pojechałyśmy lasem wzdłuż nowej linii, zjechałyśmy na Potokową w okolicy wyjazdu z trasy zwiniętych torów i przez Matemblewo wbiłyśmy się ponownie na żółty.
Wypad typu przyjemne z pożytecznym - zdążyłyśmy zahaczyć o Sephorę na Matarni i nie musiałam tam z rowerem na dachu jechać w niedzielę, by zrobić odpowiednie zakupy. Bo kurczę, wjazd autem na tamtejszy parking w weekend to jakaś parodia.