Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrina z miasteczka Tczew. Mam przejechane 12667.71 kilometrów w tym 6141.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrina.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Lasy, pola i szlaki

Dystans całkowity:4678.34 km (w terenie 3246.00 km; 69.38%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:54
Średnio na aktywność:86.64 km
Więcej statystyk
  • DST 32.96km
  • Teren 25.00km
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie złorzecz swojemu rowerowi, bo zrobi Ci na złość

Sobota, 8 czerwca 2013 · dodano: 09.06.2013 | Komentarze 0

Miał być Szlak Napoleoński, ale spóźniliśmy się na pociąg (ja byłam organizatorką rajdu!!!). Dobrze, ze Topol i reszta w mapy była zaopatrzona.

OK, stwierdziliśmy, ze szlak poczeka na mnie i Łukasza do niedzieli. Sami zaś zapakowaliśmy się o kolejnego pociągu, wysiedliśmy w Majewie i wskoczyliśmy na Szlak Kociewski. Po jakiś 25km usłyszałam w rowerze huk z napędu - myślałam, że hak poszedł mi na prostej drodze. A to była przerzutka.

Szczęście w nieszczęściu takie, że zadzwoniłam do ojca. Okazało się, ze ten, dziwnym trafem, był z kumplami w okolicy. W Smolągu, w okolicach którego miałam awarię, znajduje się lotnisko modelarskie. I właśnie akurat tego dnia ojciec i jego kumple zdecydowali się je odwiedzić. Ojca zlokalizowałam bez problemu po warkocie jego maszyny. Z odległości 1,5km słychać jak w skubanej warczy silnik.

Niestety, tato, nawet po udanym lataniu, nie mógł mnie zabrać autem do domu, bo poza nim i jego olbrzymim modelem, do środka nic już nie wchodziło.

W takiej sytuacji, moje kochanie myknęło 40km do domu po auto, ja zaś usiadłam sobie pod namiotem, dostałam kurczaka i napoje, spędziłam z ojcem jakieś 2-3h na pogawędce i oglądaniu samolotów i czekałam na transport.

W zeszłym tygodniu złamałam sztycę (która okazała się być nie z tkaniny węglowej, a szklanej ;>) i czekałam na transport, zaś




  • DST 51.00km
  • Teren 45.00km
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Szlaku Skarszewskim karbonowe(?) sztyce się łamią

Niedziela, 2 czerwca 2013 · dodano: 04.06.2013 | Komentarze 0

Plan był sympatyczny. Ja, moje kochanie i znajomi z RWM jedziemy Skarszewskim z Gdańska do Skarszew, potem nach Tczew drogą wybraną wedle naszej fantazji.

Tu rozstajemy się - ja i Łukasz wracamy o ludzkiej godzinie do domu, przytulamy kota, szykujemy się do pracy...

Ale cóż, wszystko w łeb wzięło, kiedy moja sztyca Ritchey Pro Carbon raczyła się złamać w Przywidzkim lesie.

Już wcześniej przyglądałam jej się podejrzliwie. Diabelstwo jakby wżer od ramy alu miało. I cóż, w końcu rama sztycę raczyła uciąć.

A tu niespodzianka - tkaniny węglowej było w niej jak na lekarstwo. Była ona tylko warstwą ozdobną na zewnątrz. Szklanej za to nie pożałowali. Nie taki opis był na stronie sklepu - będę reklamować niezgodność towaru z opisem.

A szlak, jak szlak - wyjątkowo, nawet, jak na Skarszewski, ubłocony. Więc było fajnie:D. Tylko, kurka wodna, czekałam sobie trzy godziny na moje kochanie na bulwaru przywidzkim. Błogosławię Internet w komórce - nie umarłam z nudów:).

A poniżej uroki Szlaku Skarszewskiego. W tle między drzewami plecy Moniki-Mątwy i Topola:




  • DST 87.33km
  • Teren 60.00km
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do taty Łukasza na kopytka nie do końca znanymi trasami

Sobota, 1 czerwca 2013 · dodano: 04.06.2013 | Komentarze 0

W piękny sobotni dzień pomknęliśmy sobie z Łukaszem do Iłownicy na Kaszubach, gdzie dom ma jego tata.

Oczywiście, tradycyjnie moja ślamazarność przyczyniła się do znacznych opóźnień. Domowe pielesze opuściliśmy 50 minut później, niż planowaliśmy. Ale nie da się ukryć, że w sumie wyszło nam to na dobre - przynajmniej nieco przycisnęliśmy, zamiast guzdrać się po drodze.

Mknęliśmy po części Szlakiem Jezior Kociewskich, po części Rzeki Wierzycy, a po części jeszcze wcześniej nieuczęszczanymi przez nas trasami (szok!). W sumie spóźniliśmy się zaledwie ok. 15 minut, mimo faktu, iż tradycyjnie musieliśmy ulec pokusie badania przecinek na azymut i skończyliśmy w głębokich chaszczach, walcząc z komarami i gałęziami:).

Na miejscu przepyszne kopytka roboty ojca Łukasza skonsumowaliśmy (tudzież tak samo pysznego mielonego jego roboty:P), opiliśmy się, czym chata stała, jak bąki i wróciliśmy asfaltem do Tczewa. Ech, ciężko się wracało z żołądkami ważącymi po 100kg:D. Ale i tak szybko:).




  • DST 56.71km
  • Teren 19.00km
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wielkie i niszczycielskie błoto kopernikowskie

Sobota, 2 marca 2013 · dodano: 02.03.2013 | Komentarze 0

Zamierzaliśmy dziś przejechać szlak kopernikowski na trasie Malbork-Elbląg, ale... Chryste, co za gliniaste błoto, co za warunki.

Po kilkunastu kilosach w koszmarnych warunkach i doprowadzeniu rowerów do karygodnego stanu (mi do ramy wlała się woda z błotem i łożysko w supporcie szlag trafił), zjechaliśmy na płyty, a potem już szosa przez Nowy Staw pomknęliśmy w stronę Tczewa.

Organizator, Topol, na pięknej nowej ramie Specialized Camber - oj, cierpiał widząc, co potem działo się z jego rowerem. Bo tu warunki jeszcze zacne.


Poniżej wkurzona prowadzę rower - chwilę wcześniej śliznęłam się na glinie, a poza tym, dopiero co skończyłam jazdę po zamarzniętych, wąskich koleinach. Mam słabą równowagę i mam z tym kłopoty.


A tutaj miło i sympatycznie na wale - z "sianem" tu widocznym dojechałam aż do Tczewa - wkręciło się w kasetę i hamulce. W przerzutkę też, ale z tym poradziłam sobie od razu:)


Zdjęcia, jeszcze surowe, autorstwa mojego kochania.