Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrina z miasteczka Tczew. Mam przejechane 12667.71 kilometrów w tym 6141.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrina.bikestats.pl

Do pracy

Poniedziałek, 10 czerwca 2013 · dodano: 20.06.2013 | Komentarze 0

Do pracy i po zakupy.


Kategoria Miejska nuuuda


  • DST 64.30km
  • Teren 50.00km
  • Sprzęt Zimowa padaka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwszy raz całą trasą "Kociewie Szlakiem"

Niedziela, 9 czerwca 2013 · dodano: 20.06.2013 | Komentarze 0

Z rana pożyczyć mamie mapę "Z Biegiem Wisły" na rajd PTTK Bąbelki z Majewa, a potem wreszcie całą trasą maratonu "Kociewie Szlakiem" po raz pierwszy.

Niestety na Accencie - mój Trek uległ dezintegracji i czeka na części.


Kategoria Dookoła komina


  • DST 32.96km
  • Teren 25.00km
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie złorzecz swojemu rowerowi, bo zrobi Ci na złość

Sobota, 8 czerwca 2013 · dodano: 09.06.2013 | Komentarze 0

Miał być Szlak Napoleoński, ale spóźniliśmy się na pociąg (ja byłam organizatorką rajdu!!!). Dobrze, ze Topol i reszta w mapy była zaopatrzona.

OK, stwierdziliśmy, ze szlak poczeka na mnie i Łukasza do niedzieli. Sami zaś zapakowaliśmy się o kolejnego pociągu, wysiedliśmy w Majewie i wskoczyliśmy na Szlak Kociewski. Po jakiś 25km usłyszałam w rowerze huk z napędu - myślałam, że hak poszedł mi na prostej drodze. A to była przerzutka.

Szczęście w nieszczęściu takie, że zadzwoniłam do ojca. Okazało się, ze ten, dziwnym trafem, był z kumplami w okolicy. W Smolągu, w okolicach którego miałam awarię, znajduje się lotnisko modelarskie. I właśnie akurat tego dnia ojciec i jego kumple zdecydowali się je odwiedzić. Ojca zlokalizowałam bez problemu po warkocie jego maszyny. Z odległości 1,5km słychać jak w skubanej warczy silnik.

Niestety, tato, nawet po udanym lataniu, nie mógł mnie zabrać autem do domu, bo poza nim i jego olbrzymim modelem, do środka nic już nie wchodziło.

W takiej sytuacji, moje kochanie myknęło 40km do domu po auto, ja zaś usiadłam sobie pod namiotem, dostałam kurczaka i napoje, spędziłam z ojcem jakieś 2-3h na pogawędce i oglądaniu samolotów i czekałam na transport.

W zeszłym tygodniu złamałam sztycę (która okazała się być nie z tkaniny węglowej, a szklanej ;>) i czekałam na transport, zaś




  • DST 51.00km
  • Teren 45.00km
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Szlaku Skarszewskim karbonowe(?) sztyce się łamią

Niedziela, 2 czerwca 2013 · dodano: 04.06.2013 | Komentarze 0

Plan był sympatyczny. Ja, moje kochanie i znajomi z RWM jedziemy Skarszewskim z Gdańska do Skarszew, potem nach Tczew drogą wybraną wedle naszej fantazji.

Tu rozstajemy się - ja i Łukasz wracamy o ludzkiej godzinie do domu, przytulamy kota, szykujemy się do pracy...

Ale cóż, wszystko w łeb wzięło, kiedy moja sztyca Ritchey Pro Carbon raczyła się złamać w Przywidzkim lesie.

Już wcześniej przyglądałam jej się podejrzliwie. Diabelstwo jakby wżer od ramy alu miało. I cóż, w końcu rama sztycę raczyła uciąć.

A tu niespodzianka - tkaniny węglowej było w niej jak na lekarstwo. Była ona tylko warstwą ozdobną na zewnątrz. Szklanej za to nie pożałowali. Nie taki opis był na stronie sklepu - będę reklamować niezgodność towaru z opisem.

A szlak, jak szlak - wyjątkowo, nawet, jak na Skarszewski, ubłocony. Więc było fajnie:D. Tylko, kurka wodna, czekałam sobie trzy godziny na moje kochanie na bulwaru przywidzkim. Błogosławię Internet w komórce - nie umarłam z nudów:).

A poniżej uroki Szlaku Skarszewskiego. W tle między drzewami plecy Moniki-Mątwy i Topola:




  • DST 87.33km
  • Teren 60.00km
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do taty Łukasza na kopytka nie do końca znanymi trasami

Sobota, 1 czerwca 2013 · dodano: 04.06.2013 | Komentarze 0

W piękny sobotni dzień pomknęliśmy sobie z Łukaszem do Iłownicy na Kaszubach, gdzie dom ma jego tata.

Oczywiście, tradycyjnie moja ślamazarność przyczyniła się do znacznych opóźnień. Domowe pielesze opuściliśmy 50 minut później, niż planowaliśmy. Ale nie da się ukryć, że w sumie wyszło nam to na dobre - przynajmniej nieco przycisnęliśmy, zamiast guzdrać się po drodze.

Mknęliśmy po części Szlakiem Jezior Kociewskich, po części Rzeki Wierzycy, a po części jeszcze wcześniej nieuczęszczanymi przez nas trasami (szok!). W sumie spóźniliśmy się zaledwie ok. 15 minut, mimo faktu, iż tradycyjnie musieliśmy ulec pokusie badania przecinek na azymut i skończyliśmy w głębokich chaszczach, walcząc z komarami i gałęziami:).

Na miejscu przepyszne kopytka roboty ojca Łukasza skonsumowaliśmy (tudzież tak samo pysznego mielonego jego roboty:P), opiliśmy się, czym chata stała, jak bąki i wróciliśmy asfaltem do Tczewa. Ech, ciężko się wracało z żołądkami ważącymi po 100kg:D. Ale i tak szybko:).




  • DST 87.68km
  • Teren 75.00km
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Doliną Dolnej Wisły po raz kolejny

Czwartek, 30 maja 2013 · dodano: 04.06.2013 | Komentarze 2

Tradycyjnie, choć raz do roku, musimy pokonać z Łukaszem czarny pieszy Doliny Dolnej Wisły. To przepiękny, malowniczy szlak. Męczący, ale świetny.

Tym razem na wypad udało nam namówić się Oskara z Rowerowego Tczewa (no, w sumie ja niby też jestem członkiem Rowerowego Tczewa, ale jakimś takim przyszywanym:P).

Tradycyjnie do Twardej Góry PKP, do Nowego na kołach i start.

Szlak w tym roku zaskoczył nas nieco - tuż za Nowem zamiast szlaku potok, a zamiast łąki coś, co wyglądało raczej jak trawiasta dżungla. Albo lepiej - las namorzynowy. Przepięknie się w nim skąpałam - zeszłam sobie z roweru i zanurzyłam obie nogi po kostki:).

Ale może to i dobrze, bo rozjeżdżam teraz nowe buty, a nie da się ukryć, że w moim wypadku, najlepiej jest dopasować sobie każdą parę na mokro. To Lake MX165. Ciężki model - góra sportowa, podeszwy Vibram, podwójny język z możliwością zamontowania, oprócz rzepów, chowanych sznurówek. Do tego 3 komplety kołków w komplecie. Kupiłam je z myślą o górach, gdzie moje Sidi są za delikatne (załatwiłam jedną parę w Gorcach) i zbyt śliskie, by w razie potrzeby, dygać z buta z rowerem na plecach.

O, to ten model:


A to kilka fotek z rajdu:

Schowane za okularami oko Oskara, fotograf Łukasz i ja, Katarzyna:)


Zamiast łąki, prawie pole uprawne z dojrzałym, wysokim zbożem:)


Most w Kwidzynie - najpierw miał być otwarty w grudniu 2012, potem maju 2013, a teraz? Cóż, nie wiadomo.


Z innych ciekawostek - zaliczyłam na jednym ze zjazdów taką glebę z OTB, że w pierwszym momencie myślałam, że uszkodziłam sobie poważnie mięsień brzuchaty lewej łydki. Cóż, mięsień żyje, ale za to prawe kolano nadal jest w odcieniu gustownego fioletu.




  • DST 98.69km
  • Teren 55.00km
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rajd Gwiaździsty porywisty, a afterparty w lesie

Niedziela, 26 maja 2013 · dodano: 04.06.2013 | Komentarze 0

Rajd Gwiaździsty to taka impreza rowerowa organizowana przez powiat tczewski. Uczestnicy z 5 gmin zjeżdżają się do Małych Walichnowych, by tam sobie piknikować na festynie, który już od kilku lat odbywa się na terenie tamtejszej szkoły.

Nie jestem fanka tego typu imprez. Pojechałam na nią w zeszłym roku z braku laku, poznałam tczewską gawiedź rowerową, a na skutek tego w tym roku, z ramienia starostwa byłam tzw. koordynatorką grypy tczewskiej. Coż, czy chciałam? Nie. Ale zostałam o to poproszona przez Marka zawiadującego rowerowym Tczewem i zgodziłam się. Ech, nieasertywna ze mnie baba.

Wiec cóż, zostałam gminnym psem pasterskim dla grupy tczewskich owieczek rowerowych:). Do pomocy dostałam Oskara i Mikołaja z Rowerowego Tczewa (nieletni, nie mogli prowadzić) i oczywiście moje kochanie. Zazwyczaj z Tczewa startuje koło 50 osob. Jednak pogoda przepędziła prawie wszystkich chętnych i tym razem było nas znacznie mniej, co widać na poniższym zdjęciu:


Cóż, obowiązek obywatelski w wielkości około 48km spełniliśmy i w nagrodę wieczorem, gdy już pogoda się poprawiła, pojechaliśmy do lasu pohasać nad jeziorkami:).




  • DST 62.40km
  • Teren 54.00km
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Prawie po trasie Kociewie Szlakiem

Niedziela, 19 maja 2013 · dodano: 04.06.2013 | Komentarze 0

I cóż, tak sobie na rower wyszliśmy. Pogoda niby cudna, rower niby działa, ale jakoś coś nie gra.

Przetoczyliśmy się dużym fragmentem przyszłego maratonu i wróciliśmy. Jakoś takoś błe mi było. Noga ani troszkę podawać nie chciała.




  • DST 62.34km
  • Teren 50.00km
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaszubska Włóczęga - Wydma Zerwanego Łańcucha

Sobota, 18 maja 2013 · dodano: 04.06.2013 | Komentarze 0



Kocham Kaszubską Włóczęgę. Harpagan to tradycja, rozmach itd. Ale to masówka, punkty kontrolne to spore obozowiska, o stowarzyszonych, czy mylnych można nawet zapomnieć.

Kaszubska Włóczęga to przygoda - punkty są schowane, czasami pod gałęziami. Jeden był w tym roku nawet w morzu:D. Mowa tu o ruinach buczka mgłowego).

Jeśli popatrzeć na miejsce, wypadliśmy gorzej, niż na Harapaganie (gdzie, jak dowiedziałam się dziś, czyli 04.06, przysługuje mi pamiątkowa blacha jako drugiej dziewczynie na TR100 - HURRA!!!:)), jednak nadal tu bawiliśmy się lepiej.

Trasa trudniejsza, niż w zeszłym roku, nie dało się cwaniakować asfaltem. Jednak ciekawe jest to, ze budowniczy, Tomek-Mestwin, przyznawał punktom kontrolnym tym większą wagę, w im piękniejszych miejscach były usytuowane. Tym samym faktycznie rajd spełniał jedno ze swoich ważniejszych założeń - zapoznawał uczestników z urodą tych terenów.

Oczywiście, i ja, i Łukasz ni raz nie dwa buszowaliśmy po tych okolicach. Jednak gdyby nie rajd, nie odkrylibyśmy masy ścieżek.

Najbardziej zadowoleni jesteśmy z odkrycia drogi wzdłuż morza na wschód od Stilo. Piękna i przejezdna, z widokiem na fale:). Dobra alternatywa dla czerwonego szlaku.

Smaczkiem rajdu była mała dziewczynka, która mieszkała w domu obok jednego z punktów, usytuowanego w okolicach ruin młyna. Od wszystkich pobierała batoniki, prowadziła do punktu przez swój ogródek, a potem robiła sobie z nami, uczestnikami fotki. Niezła szelma:D.Obłowiła się w wyroby czekoladowe tego dnia niemożebnie:D

A tu mapa startowa:




  • DST 26.00km
  • Teren 24.00km
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z BikeBertem po TPK

Niedziela, 12 maja 2013 · dodano: 04.06.2013 | Komentarze 0

It was supposed to be an enduro trip. Yet it turned out, the only thing we had to endure was heavy rain:P.

A tak poza tym, piknego singilka BikeBert nam pokazał w TPKu:D.