Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrina z miasteczka Tczew. Mam przejechane 12667.71 kilometrów w tym 6141.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrina.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Szosa

Dystans całkowity:3158.50 km (w terenie 91.50 km; 2.90%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:39
Średnio na aktywność:80.99 km
Więcej statystyk
  • DST 140.51km
  • Sprzęt szosa by Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Warlubia przez Grudziądz i Kwidzyn do Tczewa

Niedziela, 17 marca 2013 · dodano: 17.03.2013 | Komentarze 4

Moje kochanie w ten weekend się pochorowało, więc musiałam sama się sobą zająć rowerowo.

Jakoś nie dogadałyśmy się z Dorotą co do wspólnego wyjazdu (ech, nie ma co, ja szybciej chodzę spać i szybciej wstaję:P).

Mając straszliwego lenia, doszłam do wniosku, że jedynym sposobem na pokonanie większego dystansu, będzie wywiezienie siebie gdzieś dalej pociągiem. Jak wymyśliłam, tak zrobiłam. Po 8:30 wskoczyłam w pociąg do Warlubia.

Podróż całkiem zacna, w zwykłym, ciepłym przedziale, a nie bydlęcym. Tylko, że to co za oknem, napawało mnie nieco niepokojem. Im dalej na południe, tym więcej śniegu widać było za oknami.

Gdy wysiadłam, w sumie nie miałam już wyboru. Opłotkami, przez Wielki Komorsk, Osiek (kurka wodna, tych Osieków od groma jest u nas) i Dragacz skierowałam się do Grudziądza, by przekroczyć tam Wisłę.

Tu poniżej mój rower zakopany gdzieś na tym odcinku, chyba w okolicach miejscowości Krusze:

Asfalt w lesie był konkretnie zalodzony. W sumie tylko środek drogi był przejezdny.

Od Grudziądza miał już być lajcik. Hmm, jednak nie do końca tak wyszło. Najpierw nieco zakręciłam się w mieście i sporo czasu zmarnowałam, a potem okazało się, że wiatr nie czytał prognozy ICM i nie wiedział, że ma wiać z południa. Wiał bardziej ze wschodu, więc plany o jeździe z wiatrem padły.

Wymroziło mnie niemożebnie, więc w Kwidzynie zatrzymałam się na dłużej w pizzerii celem odtajania i konsumowania. Oj, dwa imbryczki herbaty poszły:D.

W Białej Górze, na około setnym kilometrze nastąpiło odcięcie mocy. Padłam i tyle:):
.

Podejrzewam jednak, że częściowo powodem mojej słabości była za mała ilość cukru. Pizza pizzą, ale czekolada, czy inne muszę być. A ja miałam przy sobie tylko jedną tubkę żelu energetycznego, którą pochłonęłam gdzieś koło trzydziestego kilometra trasy.

Ostatecznie, w Miłoradzu zatankowałam dwa marcepanowe aniołki wielkanocne i sok pomarańczowy (oj, napój w bidonie był zbyt orzeźwiający) i moc zaczęła wracać.

A tu miła niespodzianka w sam raz dla ujeżdżającego rower szosowy. Most Lisewski cały w śniegu i lodzie:


Cóż, przejechałam po tym, ale zazdrościłam bikerowi, który wyprzedził mnie bez problemu na rowerku XC. Oj, jak sama chciałam w tamtym momencie mieć szerokie kapcie i niskie ciśnienie:).

Trasa ostatecznie zamknęła się w 133,88km.

Tyle, że od razu, gdy wpadłam do domu, zamieniłam rower na padakę, chwyciłam plecak i pognałam po kotożwir i karmę dla Antosia. Dobrze, że koło dworca postawili te wiaty - przynajmniej można się spodziewać, że po 15-minutowych zakupach w Galerii Kociewskiej jeszcze zobaczymy swój rower:).

I tym sposobem dokręciłam jeszcze 6,68km.


Kategoria Szosa


Piękną mamy zimę tej wiosny

Sobota, 16 marca 2013 · dodano: 16.03.2013 | Komentarze 0

Przez Sobowidz, Pszczółki i Czatkowy. Po drodze ciekawski pies, który z radości usiłował zjeść moje rękawiczki. Kiedy miałam je na rękach;).


Kategoria Szosa


Żuławy niczym z "Psich lat"

Poniedziałek, 4 marca 2013 · dodano: 04.03.2013 | Komentarze 7

Dzisiejszą jazdę można podzielić na dwie kategorie - tą związaną z pracą i tą dla przyjemności.

Rano wybrałam się dzielnie na padace mojego kochania, by wypełnić swoje obowiązki służbowe. Zajęło mi to godzinkę. Pomknęłam więc do domu, by zmienić rower

Zdjęłam ze ściany swoją szosę i wybrałam się na przejażdżkę. Trasa wiodła przez Koźliny, Steblewo, Giemlice, Długie Pole, Cedry Wielkie, Osice, Suchy Dąb i Czatkowy.

Do Cedrów jazda bajeczna, świeciło słońce, lajcik. Później osławione Żuławskie podmuchy wiatru zaczęły dawać mi się we znaki. Jednak cóż, musiałam przygotować się do pracy.

A tu kilka fotek. Ech, ich jakość, ze względu na sprzęt, pozostawia wiele do życzenia, ale po kilku latach miło jest zerknąć nawet na takie barachło.

Poniżej ruiny kościoła gotyckiego w Steblewie. Kościół pochodzi z XIV wieku, setki lat był świątynią ewangelicką. Spaliła go Armia Czerwona w 1945 roku. Właśnie to miejsce jakoś tak skojarzyło mi się z "Psimi latami" Grassa - po prostu dawne, historyczne Żuławy.

Dobrze, jeszcze jedno zdjęcie budowli. Przyznaję, że przejeżdżałam lata wcześniej przez Steblewo. Ale mam wrażenie, jakbym ją zobaczyła po raz pierwszy. Hm, muszę przyznać, ze gdy ją widzę, przychodzi mi też do głowy spalony zamek Horeszków z "Pana Tadeusza". Eee, takie tam wynurzenia.

A tu dowód, że na Żuławach nadal trzymają resztki zimy. No dobra, może przesadziłam z tym tłem, ale kanał nadal był zamarznięty;).


Po południu zaś znów zamiana sprzętu i na chwilę do pracy.

W sumie pracowo zrobiłam 9,08km, a na wycieczce 51,6.

A tutaj Antoś dla Doroty:


Kategoria Szosa


Porywisty wiatr i Skarszewy z Fruzią

Niedziela, 3 marca 2013 · dodano: 03.03.2013 | Komentarze 2

Dziś ja i moje kochanie mieliśmy przyjemność poznać Fruzię, czyli Dorotę z BS i Mirka, jej kolegę.

Dzień wcześniej umówiliśmy się na szosowy wypad. Wtedy zaledwie lekko powiewało, dziś zaś dzikie podmuchy utrudniały momentami utrzymanie toru jazdy. A moje biedne kochanie na ciężkim zimowym góralu musiało dotrzymywać tempa szosówkom;).

Pojechaliśmy sobie trasą Tczew-Dąbrówka-Mieścin-Dalwin-Sobowidz-Skarszewy-Turze-Tczew.

Wracając, spotkaliśmy Wieśka i Marka, tczewskich rowerzystów. Po wspólnej fotce, my skierowaliśmy się w stronę domów, zaś panowie na trasę:).

Ech, zaliczyłam dziś popisową glebę - szosa nie góral, jeździ się na niej dziko. Nie zahamowałam i uderzyłam w słupek. Nie ma co, zero agility:).

Na koniec powiem tylko tyle - dzięki Dorota, że dostosowałaś się do naszych ograniczonych kondycyjnych możliwości - gdyby nie to, to pewnie szybko byśmy się gdzieś tam z tyłu zgubili:P.

Poniżej wspólna, pożyczona ze strony sikorskiego33. Brakuje tylko Wieśka. Przepraszam, że tak bez pytania:)


Kategoria Szosa


Z moim kochaniem i chłopakami z RT

Piątek, 1 marca 2013 · dodano: 01.03.2013 | Komentarze 0

Z pracy moje kochanie zgarnęło mnie o 17:30. Wpadliśmy do domu.

A tam rower mojego kochania skapciały, a ja walczę z Sigma Power Magnet, żeby założyć go z moimi długimi, wymalowanymi dzień wcześniej pazurami na moje jakże pikne, płaskie szprychy.

Spieszyliśmy się niemożebnie, bo byliśmy umówieni z chłopakami z RT na 18:30. Jakoś wszystko się udało, nawet lampy nie zapomniałam.

Wiatr konkretny. Tempo zmienne, z czego wyszła w sumie mało zacna średnia. Ale za to sobie pogadaliśmy:).

Do Sobowidza dostawałam szału, bo biegi zmieniały mi się, jak chciały i niekoniecznie wtedy, kiedy tego chciałam. Okazało się, że linka przerzutki była wykręcona. Pod sklepem moje kochanie wszystko wyregulowało i do Tczewa nic nie śmiało już przeskakiwać.

Trasa Tczew - Dąbrówka - Sobowidz - Pszczółki - Tczew


Kategoria Szosa


Samotnie szosą "dookoła Wisły"

Poniedziałek, 18 lutego 2013 · dodano: 25.02.2013 | Komentarze 0

Trasa Tczew-Lichnowy-Kiezmark-Giemlice-Tczew

Po wschodniej stronie Wisły śnieg zaczął sypać znacznie wcześniej, niż po mojej, zachodniej. Mimo to, do Kiezmarka lajcik. Potem wmordewind. Oj, oj. Poza tym, szosę ubłociłam sobie gorzej, niż dzień wcześniej MTB.


Kategoria Szosa


Okolice - po szosie z moim kochaniem i chłopakami z RT

Piątek, 15 lutego 2013 · dodano: 25.02.2013 | Komentarze 0

Rano spacer po klifach i plaży, wieczorem wypad przy lampkach. Miło było. Umówiliśmy się na drugi dzień na wypad po lesie.


Kategoria Szosa


Po szosowych okolicach z Markiem i Przemkiem z RT

Czwartek, 14 lutego 2013 · dodano: 25.02.2013 | Komentarze 0

Wieczorem wyskoczyłam z chłopakami z Rowerowego Tczewa na szosę. Zaliczyliśmy kilka dziur, po których moje koło jeszcze bardziej zaczęło wymagać centrowania.

Trasa Tczew-Szpęgawa-Dąbrówka-Sobowidz-Pszczółki-Krzywe Koło-Czatkowy-Tczew.

O dziwo w dziurę nie wpadłam w Krzywym Kole, a gdzieś w Czatkowach;).


Kategoria Szosa


Po szosie pod Malbork i do domu przez Stogi

Sobota, 9 lutego 2013 · dodano: 25.02.2013 | Komentarze 1

Pierwsza prawdziwa wycieczka szosówki (wcześniej tylko trenażer). Po chorobie czułam się koszmarnie. Moje kochanie na MTB jechało ode mnie sprawniej. A poniżej pono prawdziwy powód, dla którego nabyłam szosę. Że niby dobrze się z moimi ubraniami zimowymi komponuje:P:


Kategoria Szosa