Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrina z miasteczka Tczew. Mam przejechane 12667.71 kilometrów w tym 6141.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrina.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Lasy, pola i szlaki

Dystans całkowity:4678.34 km (w terenie 3246.00 km; 69.38%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:54
Średnio na aktywność:86.64 km
Więcej statystyk
  • DST 43.55km
  • Teren 35.00km
  • Sprzęt Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zagórska Struga i inne takie

Sobota, 3 maja 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 0

Dzisiejszy wypad sponsorował piach i moje zapalenie pęcherza. Taa, więcej siedzenia, niż jazdy. I z czyjej winy? Z mojej.
A tu obrazek doskonale ilustrujący charakter dzisiejszego wypadu:


I jechałam już po raz drugi tym wynalazkiem. Na zdjęciu kapeć. Druga jazda nowego Rocket Rona i druga kicha. Za pierwszym razem snejk spowodowany moim niedbalstwem, za drugim razem łatka, która raczyła sobie odpaść:




  • DST 105.00km
  • Teren 51.00km
  • Sprzęt Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze

Słupsk-Lębork malowniczymi szlakami rowerowymi

Czwartek, 1 maja 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 1

Hm, wypad tak w połowie udany. Wystartowaliśmy ze Słupska, gdzie powitało nas niemożebne zimno. Trasa piękna, towarzystwo świetne. Niestety, w noc poprzedzająca rajd spałam zaledwie 3,5h. W połowie wycieczki musieliśmy się odłączyć, bo zasypiałam. Przy straszliwym wmordewindzie wracaliśmy przez 50km do Lęborka szosą, by tu wsiąść w SKM. Tak, czy siak, trasa do powtórzenia i dokończenia.

Tym razem jechał z nami ziomek Topola, Paweł. Chłopak z Krakowa. Ciął równo, choć zaskoczony pytał, czy lubimy jeździć po piachu. A piachu było sporo. Cóż, jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.

A tu kilka fotek autorstwa Łukasza:

Gdzieś na szlaku


Świnko-krowy


Przeprawa nad jeziorem




  • DST 93.70km
  • Teren 78.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ze Smętowa przez Pelplin i Starogard do Tczewa

Wtorek, 22 kwietnia 2014 · dodano: 22.04.2014 | Komentarze 0

Miał być sam Szlak Ziemi Tczewskiej, ostatecznie wyszła mieszanka. Po prostu odcinek Pelplin-Tczew znudził się już nam niemiłosiernie.
Stąd w wyzej wymienionym Pelpinie wjechaliśmy na Szlak Rzeki Wierzycy, który opuściliśmy w Starogardzie, by mieszanką czerwonego i żółtego wrócić do domu.
Wycieczka prosta, szutrowa, inna, niż sobota w krzakach.

Pola charakterystyczne da Szlaku Ziemi Tczewskiej, już zielone:


A tu nasze rowery na mostku nad Wierzycą:):




  • DST 133.18km
  • Teren 75.00km
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kółko przez Peplin, Skarszewy i Przywidz

Sobota, 5 kwietnia 2014 · dodano: 05.04.2014 | Komentarze 2

Podobnie, jak i tydzień temu, postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę z Topolem. Prezes raczył tym razem startować z Pelplina, wiec problem dojazdu właściwie odpadł - na miejsce podjechaliśmy na kołach, szosą. W sumie zajęło nam to godzinkę, łącznie z postojami odzieżowymi i wizytą w aptece.

Tak, tak - w aptece. Od tygodnia męczy mnie ból gardła, ponadto katar mnie zaatakował, więc musiałam poczynić pewne zakupy farmaceutyczne w Pelplinie. W każdym razie Cirrus i Uniben zadziałały, a ja mogłam jechać nie tonąc w smarkach:D.

Około 8:40 na dworcu połączyliśmy się z naszą ekipą i ruszyliśmy w drogę. Do Skarszew dotarliśmy fragmentami zielonego Szlaku Ziemi Tczewskiej i czerwonego Jezior Kociewskich. W knajpie u Joannitów wciągnęliśmy obiad i ruszyliśmy w stronę Gdańska.

Wskoczyliśmy na zielony Szlak Skarszewski, technicznie dość wymagający, by dojechać do Przywidza.

Pierwotny plan zakładał, że ja i Łukasz jedziemy  ekipą do samego Gdańska. Jednak w okolicach Zaskoczyna ostatecznie pożegnaliśmy grupę i w sprawnym tempie wróciliśmy do Tczewa.

Bardzo udany wyjazd. Szkoda tylko, że dzień chłodniejszy, niż w zeszłym tygodniu,

A tu prawie cała ekipa:


Miejsce postojowo-garażowe w Skarszewache:


Przeprawa na Szlaku Skarszewskim:


Gałęzi na szlaku było całkiem sporo:):




  • DST 119.00km
  • Teren 70.00km
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szlakiem Zaborskim

Niedziela, 30 marca 2014 · dodano: 31.03.2014 | Komentarze 3

Oryginalnie mieliśmy jechać z Padre. Bo nasza ekipa umyśliła sobie trasę z Kościerzyny do Czerska. A dojazd do Kościerzyny pociągiem z Tczewa to trzy godziny. Nie mieliśmy ochoty wstawać na pociąg startujący o 6:15 z Tczewa. Nie wspomnę, że transport kosztowałby nas koszmarne pieniądze. Samochodem dwa razy taniej, a Padre oferował pętlę.

Rzeczony Padre startował jednak z tego samego miejsca i o tej samej teoretycznie godzinie, co Topol. Mieliśmy więc okazję pogadać z naszą ekipą. Nawet zdążyliśmy się pożegnać. Jednak nasz "kierownik" spóźniał się - pono po kask do Gdańska z Kolbud wracał. Hm. Szybka decyzja i zaczęliśmy gonić naszych. Daleko jechać nie musieliśmy - jak okazało się, jedna z dziewczyn złamała ramę (raz już była spawana) i to ich spowolniło. My już pechowej Moniki nie spotkaliśmy - zdążyła odjechać w stronę dworca.


To tyle tytułem przydługiego wstępu. A sama wycieczka? Super. Szlak Zaborski jest bardzo malowniczy, a tempo mieliśmy naprawdę zacne. Dolina Kulawy, single nad jeziorami - super.


My pożegnaliśmy się z ekipą w Drzewiczu, by wrócić po auto do Kościerzyny. Ech, w trakcie tego powrotu zorientowałam się, ze mój napęd już umarł, więc w tym tygodniu kupuję nowy.


A tu kilka fotek autorstwa Maćka:

Cała grupa:):


Łukasz gdzieś na szlaku:

Fragment trasy:






  • DST 85.50km
  • Teren 50.00km
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Tczewa do Tczewa przez Pelplin i Gniew

Niedziela, 23 marca 2014 · dodano: 29.03.2014 | Komentarze 0

Taka tam sobie wycieczka z wykorzystaniem trzech szlaków pieszych: Szlaku Ziemii tczewskiej, Rzeki Wierzycy i Doliny Dolnej Wisły. Ponadto fragmenty rowerowego Nadwiślańskiego.




  • DST 68.50km
  • Teren 60.00km
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaszuby z Babiego Dołu

Sobota, 22 lutego 2014 · dodano: 23.02.2014 | Komentarze 2

Teren przepiękny, w kaszubskich lasach śniegu i lodu już niet. Pogoda wyśmienita - dużo słońca i iście wiosenna temperatura.

Niestety od początku brakowało mi prądu. Koszmar. Kręciło mi się w głowie, a wrażenie to potęgowały błyski słońca przebijającego się przez gałęzie drzew. Po jakiś 20km poczułam się lepiej. Niestety, na koniec dopadł mnie kosmiczny ból kolana. 

Wycieczkę skończyłam więc razem z Topolem w Somoninie, Łukasz pociął zaś rowerem do Babiego Dołu, gdzie z ulgą wysiadłam  pociągu,  by zapakować rower na samochód.

A poza tym, okazało się, ze amortyzator został nieodpowiednio przeserwisowany, a koło wymaga wymiany jednego z nypli i naciągnięcia szprych.

Poniżej piękne łukaszowe fotki:

Prezes, czyli organizator i lutowy las w tle


Każdy, nawet asesor Karl Pernin, jeździ na rowerze :D


Niby ciepło, ale nóg się zamoczyć nie da :)


A tu autor fotek:


Kolejne śniadanie na trawie:)


Gdzie tu jechać?




  • DST 50.82km
  • Teren 44.00km
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czerwony Lębork - Orle

Sobota, 18 stycznia 2014 · dodano: 19.01.2014 | Komentarze 6

W środku tygodnia przyszedł do mnie mail z informacją o rajdzie GRT czerwonym szlakiem rowerowym biegnącym z Lęborka do miejscowości Orle. Lata temu jechałam nim latem podczas jednego z rajdów RWM.

Pamiętałam, że trasa w dużej mierze biegnie polnymi szutrami, więc powinna być przejezdna nawet po opadach śniegu.

O, wygląda to o tak:

Zobacz cały szlak Szlak czerwony rowerowy Lębork - Orle



Zapakowaliśmy więc w sobotę rowery na dach i pognaliśmy do Gdańska na SKM, gdzie spotkaliśmy sie z Tomkiem, ksywa Mestwin. Tomek jest jednym z organizatorów Kaszubskiej Włóczęgi. Zeszłoroczna Wydma Zerwanego Łańcucha jego autorstwa, była jedną z najfajniejszych rowerowych tras, jakie z Łukaszem przejechaliśmy.

W każdym razie, przed 10:00 zlądowaliśmy w Lęborku. Śnieg obecny, ale w znaczniej mniejszej ilości. Bezsensowne zakopywanie się w zaspach na szczęście nas ominęło.

Jednak mimo to, trasa była raczej nudna. Boże, jechało mi się potwornie. Wiatr wiał w twarz, a siodło ustawione pod złym kątem męczyło mój kręgosłup.

Ciekawiej zrobiło się dopiero przed Górą – tu zaliczyliśmy przyjemny podjazd w lesie. Z Orle do Wejherowa już szosami – nie powiem, łatwo też nie było. Miałam założone opony na kolcach, bo panikuję, gdy widzę choć odrobinę lodu. Jednak coś za coś – poczucie bezpieczeństwa okupiłam potwornymi oporami toczenia.

Poniżej kilka fotek.

Mestwin i ja gdzieś w lesie w okolicach Lęborka:



Postój w śniegu:

Tak wyglądały spore fragmenty szlaku. Nuda i wiatr. Na fotce z moim kochaniem:):



Troskliwe misie?:


Fotki autorstwa mojego Łukasza i Mestwina.




  • DST 86.32km
  • Teren 75.00km
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Odgrzewane kotlety, czyli z Czarnej Wody na żółto-czerwono

Poniedziałek, 6 stycznia 2014 · dodano: 07.01.2014 | Komentarze 0

W związku z porą roku i ostatnimi opadami, zdecydowaliśmy się na jazdę terenem, który uchodzi za raczej dość suchy, czyli Bory Tucholskie.

Po krótkiej naradzie z moim kochaniem, wrzuciłam w niedzielę na RWM ogłoszenie o wycieczce; rozpuściliśmy jeszcze wici telefonicznie, Skutkiem tego z rana na peronie sianobusu do Chojnic zjawił się Mirek i 3-osobowa ekipa z Trójmiasta (Kaśka, Piter i Topol).

Liczba wieszaków na rowery okazała się idealna :). A tu już szykujemy się do wyjścia:


Prezes jako jedyny zabrał pompkę do amortyzatorów, napompował jedną Rebę i jednego First Air, to i cieszyć się może:):


Mój Łukasz, Mirek, a w tle Kaśka gdzieś na szlaku:

Postój z jedzeniem być musi. Tu przed arboretum w Wirtach. Gwiazdą postoju był termos Kasi - niebieski w białe kropki. Niestety, pozować nie chciał :):


Tradycyjnie kłopotliwa przeprawa przez rzeczkę na bagnach nad Jeziorem Raduńskim (tak, tak, Raduński nie tylko na Kaszubach). Gdy idzie się w butach SPD, zwłaszcza Sidi, które mają podeszwy tylko z twardego plastiku, można mieć stracha:


Zespół pałacowo-parkowy w Nowej Wsi Rzecznej. Pono w prywatnych rękach. Wielka szkoda, ze tak zniszczony:


A tu już na dworcu w Tczewie - ja i Łukasz czekamy z ekipą przyjezdną na autobus:

Bo tak, moi mili Państwo - 50tka wozi biki za darmo. Do luku bagażowego bez problemu wchodzą 4 rowery do XC 26". Pewnie w wypadku 29" trzeba by wyjąć przednie koła.

A na sam koniec schemat przejechanej przez nas trasy:


Szlak modyfikowaliśmy. Na terenie Starogardu, po zianie przebiegu trasy, szlak jest nieprzejezdny. Prowadzi stromymi ścieżkami nad Wierzycą i ciężko iść piechurowi, a co dopiero rowerzyście targać za sobą bika. 
Ponadto, tuż za wiaduktem w Szpęgawsku, wskoczyliśmy na czerwony Szlak Jezior Kociewskich, by dojechać nim do kąpieliska w Zdunach. Singielek jest przedni. No i ścięliśmy trójkąt w okolicach szosy Swarożyn-Boroszewo.

Ilustracje autorstwa mojego kochania i Pitera.




  • DST 110.00km
  • Teren 55.00km
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Bałtykiem z Topolem

Sobota, 4 stycznia 2014 · dodano: 05.01.2014 | Komentarze 4

Przyjemna wycieczka:). Z rana autem do Gdańska, tu wskakujemy w SKM do Wejherowa. W pociągu jak zwykle gadki-szmatki o łysych koniach ze znajomymi z RWM (pociągiem jechały w sumie 3 RWMowe wycieczki:)).

Po przyjeździe dzielimy się na stacji na 3 grupy. Nasza, w składzie 9 osób, skierowała się w rejony Nadmorskiego Parku Krajobrazowego. Zaliczyliśmy m.in. ujście Piaśnicy, Dębki (tu postój gastronomiczny:D) i Puck. Trasy terenowo-asfaltowe. I mały szok - nad bagnem w lesie między Puckiem, a Rzucewem, na niebieskim szlaku Krawędzią Kępy Puckiej, jest teraz mostek:D. Kurka wodna, przydał się, bo pokonywanie tego strumyko-bagna w ciemnościach sposobami dotąd tradycyjnymi byłoby dość ekstremalne.

No dobrze, a teraz na koniec kilka ilustracji.

Poglądowa mapka trasy przejazdu. Większość skończyła wycieczkę na dworcu w Rumii. Autor rzeczonej mapki dojechał prosto do domu w Gdyni:


A tutaj fajny leśny singielek przed ujściem Piaśnicy. Za mną Maciek zgubił jedną lagę amortyzatora:D. No dobra, nie żartujmy, wszyscy chcemy mieć Lefty'ego, jak wiemy, +100 do lansu :) (pomijając pracę ustrojstwa):


A tu już ujście Piaśnicy. Bardzo lubię to miejsce:


Piaśnica raz jeszcze, czyli głowy Lenina znad pianina:):


Jako, iż Krzychu tradycyjnie domagał się kawy z ekspresu ciśnieniowego (ja tym razem byłam Kozak, bo swoją wypiłam rano na BP), skoczyliśmy do knajpy. I dopiero na tym zdjęciu zobaczyłam, jak absurdalnie wyglądały nasze (mój i Robo) kaski nad kominkiem:D:

A tu stoimy w lesie i udajemy, że umiemy jeszcze korzystać z mapy. No dobra, na serio Łukasz (nowy, nie mylić z moim) chce wiedzieć, gdzie jesteśmy. Ale maćkowa fotka udana, jak ze starej kroniki:


A tu dowód na to, że można się wylegiwać zawsze i wszędzie. N.b., czekaliśmy w 4 osoby POD LATARNIĄ przed Rzucewem. Jak okazało się, Robo zaliczył sporego dzwona w wyrwie ziemnej na glinie. Pono leżał 5 minut i nie mógł się podnieść. Ale, ale, Maciek śpi:D:


Ogółem, wycieczka bardzo udana.

Fotki autorstwa Pitera, Maćka i Łukasza.